Witajcie!



Kilka słów o blogu.

1. Komentarze karmią wenę! (Ponaglenia także.)

2. Wszystkie opowiadania są mojego autorstwa.

3. Proszę o nie kopiowanie i nie rozpowszechnianie tekstów bez mojej zgody. Jest to plagiat i będę na to reagował.

4. Nie czerpię korzyści z prowadzenia bloga.

5. Jeśli autor którejś z grafik nie życzy sobie jej upubliczniania, wystarczy, że da znać w komentarzu pod postem, a grafika zostanie usunięta.

6. Jeśli nie zostawiasz opinii, pozostaw proszę ocenę pod przeczytanym opowiadaniem, aby nam wszystkim żyło się łatwiej i przyjemniej, a ja dzięki temu będę wiedział, co należy zmienić lub poprawić.

7. Ankiety są okresowo, na dole strony.

8.Większość bohaterów występujących w poniższych opowiadaniach została zaczerpnięta z istniejących już w popkulturze, rozpoznawalnych postaci. Tworząc fanfiction bądź slash, nie robię tego z powodów komercyjnych. Dziękuję za uwagę.

środa, 25 lutego 2015

Arathon - Amoralne pragnienia

Ostrzeżenie: sceny przemocy, wulgaryzmy, seks 






Spojrzałem na jego zmysłowo wykrojone, uchylone usta , z których ulatywał ciepły, nierównomierny oddech. Z rozcięcia na dolnej wardze spływała mu po brodzie niewielka strużka pachnącej, jasnoczerwonej krwi. Cztery podłużne blizny widniejące na policzku były nadal zaczerwienione, jakbym zadał mu rany dosłownie przed chwilą. Czułem się podle, ale to nie umniejszało mojej żądzy. Oślepiony pasem tkaniny i przykuty łańcuchami do ściany wydawał mi się jeszcze bardziej pociągający niż zwykle. Dotknąłem jego policzka, przejeżdżając opuszką palca w dół. 

Znieruchomiał na dotyk, a ja doskonale usłyszałem jego nagle przyspieszające tętno. Mięśnie pod jego skórą rysowały się tak wyraźnie, jak gdyby miał ochotę się na mnie rzucić, ale nie poruszył się jednak ani o cal. Ściągnął brwi, zaś z jego gardła wydobył się ostrzegawczy pomruk, jakby nie był pewien, co zamierzam zrobić. Ale ja wiedziałem, czego chcę. Przysunąłem się tak, by czuł na ustach mój oddech, a potem pocałowałem go bez dalszych ceregieli. Łańcuchy zadźwięczały głośno, gdy rzucił się w kajdanach, ale to mnie wcale nie zniechęciło, nawet wręcz przeciwnie. Żelazny posmak krwi zmieszał się ze słodkawym smakiem jego warg i piżmową wonią jego długich włosów, i to rozpaliło mnie ze zdwojoną siłą, zachęcając do bardziej zdecydowanych pieszczot. Wsunąłem język do jego ust, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Pociągał mnie tak, że nie potrafiłem nad sobą zapanować. Nie ugryzł mnie jednak w obronie, biernie czekając, aż sam dam mu spokój.

Nie zamierzałem mu odpuścić, więc pocałowałem go gwałtowniej, starając się przelać na niego choć odrobinę tego, co czułem. Przysunąłem się do niego i objąłem go mocno, wplatając mu palce we włosy. Mruknął coś niesprecyzowanego, ale nie był to bynajmniej odgłos przyjemności. Zacisnąłem dłonie, przyciągając do siebie jego głowę i brutalnie wpijając się w jego usta. Nie mógł tego nie poczuć, wiedziałem, że potrafię go rozpalić, ale on nadal nie odpowiadał na moje zachęty. Byłem sfrustrowany. Czyżby naprawdę mnie nie chciał?

 - Eltar...- mruknąłem wprost do jego spiczastego ucha, przygryzając je lekko - Nie opieraj się. - Mój głos był tak zmysłowy, jak tylko potrafiłem. A będąc wampirem czystej krwi potrafiłem naprawdę wiele i nie było jeszcze nikogo, kto by mi się oparł. - Wiem, że tego chcesz... Przestań udawać, rozumiem cię lepiej niż ty sam... - otarłem się kroczem o jego i ściągnąłem mu głowę do tyłu, odsłaniając wyczuloną na dotyk szyję – Ulegnij. - mój głos zniżył się do mrukliwego szeptu, przesunąłem ustami po jego nagiej skórze - Nie pokonasz tego. Nie walcz ze mną, to bezcelowe... Ja też ciebie pragnę... Dobrze o tym wiesz.

 Elf prychnął obojętnie, co tylko wzmogło ogień w mojej klatce piersiowej. Zacisnąłem zęby i otarłem się o niego ponowie - doskonale czuł teraz moje pożądanie, ja jednak nie czułem jego. Byłem na granicy furii. Nie wiedziałem, co mam zrobić, by w końcu mi uległ, nie mogłem w stanie zaakceptować faktu, że potrafił mi się oprzeć. Z mojego gardła wydobył się tym razem wściekły syk, przeciągnąłem pazurami wzdłuż jego karku, pozostawiając na nim czerwone rozcięcia. Szarpnął się silnie i przeklął po elfiemu, po czym odwrócił twarz na bok, byle dalej ode mnie. Tląca się furia była już doskonale widoczna w moim wzroku, wiedziałem, że jeszcze chwila, a zawładnie mną głód krwi.

 Nadal nie zamierzałem odpuścić. Przeniosłem dłoń na jego nagi tors, dotykając jego skóry z nieukrywaną przyjemnością, po czym przesunąłem palcami wzdłuż jego brzucha, na krocze.
 Znów zaklął, tym razem jakoś bez przekonania. Próbował się cofnąć, ale ściana za nim skutecznie mu to uniemożliwiła - co od razu wykorzystałem, zaciskając na nim palce. Chciał czy nie, i tak będzie się ze mną pieprzył. Nie dawałem mu wyboru.

 - Arathon! Zostaw mnie, ty cholerny zboczeńcu! - warknął w końcu, gdy zacząłem go bezwstydnie pobudzać - Zostaw!...- szarpnął się, na co tylko przyspieszyłem ruch dłoni i uśmiechnąłem tak wrednie, jak tylko ja potrafiłem. Potem rozpiąłem mu pasek od spodni i powoli, bardzo powoli ściągnąłem mu bieliznę. Chciałem, by dokładnie wiedział co robię.
 - Arathon. - Eltar próbował mi teraz grozić, dusząc w sobie wszystkie odgłosy narastającej przyjemności - Pożałujesz tego.
  Zaśmiałem się mu w twarz, sunąc wolną dłonią po jego brzuchu. 
- Nie sądzę - mruknąłem, przesuwając ustami po jego szyi, a potem wgryzłem się w nią płytko. Elf zdusił w połowie cichy jęk, którego nie mógł powstrzymać. Byłem zadowolony, gdy w końcu udało mi się obudzić w nim podniecenie, szybko stał się równie ciepły, co ja.
 - Jesteś popierdolony.- długowłosy zacisnął dłonie w pięści, tłumiąc coraz bardziej nieregularne wdechy - I nawet mi się nie podobasz. Nigdy mi to nawet nie przeszło przez myśl. Daj mi spokój!
 Wgryzłem się ponownie, bo już zdążył się zregenerować. Tym razem nie był w stanie zdusić jęku, zbyt mocno wbiłem kły. Wiedziałem, że kłamie. Ciepła ciecz wpłynęła mi w głąb gardła, a moje usta wygięły się w pełnym zadowolenia uśmiechu. Potem zsunąłem się niżej, na klatkę piersiową i ugryzłem go ponownie. Z każdym ugryzieniem sztywniał coraz bardziej, a ja utrzymywałem ręką szybkie tempo, by w końcu zobaczyć, jak pada mu samokontrola. Jego skóra była tak nieznośnie przyciągająca, że nawet gdybym chciał, to i tak nie mógłbym się powstrzymać.

 - Arathon... - tym razem głos Eltara był błagalny. Zerknąłem na jego twarz i nagle zrozumiałem, że on mówił całkiem serio. Odsunąłem w zrezygnowaniu usta, dysząc ciężko. Ledwo się wyprostowałem, bo nogi odmawiały mi posłuszeństwa, a wzrok zasnuwał się już czerwoną mgłą. Krótkim ruchem zsunąłem czarny materiał z jego powiek, którym był oślepiony, próbując się przy tym jakoś uspokoić.
  Zielone oczy otworzyły się powoli, elf skupił na mnie wzrok. Sądziłem, że zobaczę w nich nienawiść, ale nie patrzył z wyrzutem, a jasna zieleń tęczówek lśniła słabą złotą obwódką, zdradzając siłę jego pożądania.
 - Arathon...- kontynuował, a kącik jego ust uniósł się lekko - Miałeś rację. - usłyszałem w końcu jego nierównomierny oddech - Podoba mi się.

 Przez chwilę nie ruszałem się, całkowicie zbity z tropu. A potem pocałowałem go gwałtownie, z całą namiętnością, jaka się we mnie zebrała. Tym razem odpowiedział na moje wezwanie z zapalczywością, jakiej się po nim nie spodziewałem, a kajdany zabrzęczały w proteście, gdy próbował przyciągnąć mnie bliżej. Przylgnąłem do niego ciasno, wiedząc, o co mu chodziło. Otarłem się ponownie, wyrywając z niego odgłos zadowolenia.

 - Ty dupku - mruknąłem niemal czułym głosem - Zbyt dużo czasu zajęło ci to ,,zastanawianie się”. Prawie ci odpuściłem.
 - Chciałem sprawdzić, czy jesteś dobry - jego białe zęby błysnęły w szerokim uśmiechu - Teraz już wiem.
 - Wiesz?...- znów uśmiechnąłem się po swojemu, to znaczy krzywo i mało przyjaźnie – Och, nie, ty dopiero teraz się o tym dowiesz. - przesunąłem ustami wzdłuż jego szyi, po obojczykach i wzdłuż torsu, by na końcu zatrzymać się na samym dole. Chuchnąłem na niego, na co elf przygryzł wargę, patrząc na mnie gorącym wzrokiem, zastygł w pełnym napięcia bezruchu. Leniwie przesunąłem językiem po jego pachwinie, obserwując z rozbawieniem jego minę, która teraz wyrażała szczere pożądanie i niewypowiedzianą prośbę.
 - Nie baw się już, ty ruda cholero - stęknął, próbując przybrać rozkazujący ton - Nie wytrzymam tego dłużej!
 - Och, przecież wcześniej kazałeś mi dać spokój... - drażniłem się z nim, sunąc językiem w dół jego brzucha - Coś się zmieniło? - odrzuciłem swoje czerwone włosy do tyłu, przeczesując je palcami.
 - Tak! Zrób to! - warknął, coraz mniej nad sobą panując.
 - Ale co takiego? - przybrałem niewinną minę, gładząc jego biodra - Co chcesz, żebym zrobił? - uwielbiałem się droczyć.
 - Świrze, to wcale nie jest śmieszne! - zacisnął zęby, gdy moje kły wbiły się w jego udo. - Zaraz wpadnę w szał!
 - I o to chodzi - wyszczerzyłem kły, powoli wyjmując je z jego ciała - Wtedy dopiero zaczniemy na poważnie.
 - Aagrh! - rzucił się bezsilnie w więzach, szarpiąc wściekle za łańcuchy. Unieruchomiłem go, zaciskając zęby tuż pod jego pępkiem. Zadrżał mocno i zacisnął powieki, a z jego gardła wydostał się warkot - Zabiję cię kiedyś za to! - wrzasnął, napinając wszystkie mięśnie. - Naprawdę! Przysięgam!

Kilka ugryzień więcej, a we wzroku, którym mnie obdarzył, nie było już krztyny świadomości.  Patrzyła na mnie bestia ogarnięta żądzą krwi. Wtedy, usatysfakcjonowany, przestałem się bawić. Zacisnąłem na nim usta, narzucając szybkie tempo i przesuwając pazurami po jego klatce piersiowej, wsłuchując się w pełne żądzy jęki i trzask kajdan uderzających o ścianę. Chciał się wyrwać. Pragnął krwi, mojej krwi. Potrzebował też spełnienia. Jego ciało dygotało, gdy narastająca przyjemność odbierała mu siły do walki, wsłuchiwałem się w ochrypłe dyszenie, a moje spodnie zrobiły się nagle dużo za ciasne. Ściągnąłem je jednym ruchem i wolną dłonią zacząłem robić sobie dobrze. Wiedziałem, że podnieca go ten widok i nie zamierzałem się z tym kryć. Nie tłumiłem też odgłosów przyjemności, zatapiając się w tym, co czułem.
 - Arathon...- jęknął przeciągle Eltar, zwisając bezradnie w łańcuchach i łapiąc urywane oddechy - Chodź tu, świrze. Chcę twojej krwi.
 - Poproś - mruknąłem, odrywając się od niego i przytrzymując jego biodra - Poproś... ładnie.
Nie poprosił.
 - Chcę ciebie. Teraz. - warknął, nie spuszczając ze mnie wzroku.
 - Wiesz, jak dwuznacznie to zabrzmiało? - droczyłem się dalej, ale zdołałem wstać i objąć ramionami jego barki - Mógłbym pomyśleć, że chcesz ode mnie czegoś... więcej...

Bez słowa odpowiedzi wgryzł mi się w szyję. Ostro i gwałtownie. Rozerwał mi skórę krótkim szarpnięciem, na co mój chwyt stał się miażdżący i dłuższą chwilę zajął mi powrót do rzeczywistości. Przysunąłem się tak, by mógł zaspokoić swoją żądzę, nie tylko głód krwi. Tym razem to on się o mnie otarł, napierając na tyle, na ile pozwalały mu łańcuchy. Przesunął gorącymi wargami po mojej szyi, powoli się uspokajając, gdy pierwszy szał minął. Potem zsunął się niżej, na klatkę piersiową. Chwyciłem go za włosy i przyciągnąłem mocniej, czekając na dotyk chłodnych kłów i przeszywający, rozkoszny ból. Nie zawiodłem się. Eltar znowu zatopił zęby, mrucząc przy tym jak rozpieszczony kocur. Byłem od niego wyższy, dzięki czemu długość więzów nie ograniczała zbytnio jego ruchów na tym poziomie. Choć teraz żałowałem, że jest skuty... Po mojej głowie obijały się wizje tego, co mógłbym z nim robić, gdyby teraz miał wolne ręce.

 - Dokończ... - wydyszał mi w usta i drżąc na całym ciele od niekontrolowanych dreszczy przyjemności - Skończ to! - jego oczy kipiały emocjami, chyba pragnął mnie tak, jak ja jego.
Czułem, jak gorące prądy rozchodzą się po moim ciele, byłem przyjemnie otumaniony jego krwią – szumiało mi w uszach, a teraz już opierałem się o niego prawie desperacko, gdy grawitacja siłą ciągnęła mnie w dół. Przysunąłem biodra i chwyciłem go jedną ręką - tak, by jednocześnie objąć i swoją męskość, po czym umiejętnie zacząłem poruszać dłonią. Drugą ręką obejmowałem go za kark, wsłuchując w jego ochrypłe, narastające jęki. W sumie z początku chciałem wziąć go siłą, ale teraz stwierdziłem, że to mi na razie wystarczy. Pociągał mnie z tymi swoimi rozchylonymi ustami i wzrokiem pełnym wyzwania. I tak wiedział, że jest zdany na moją łaskę.

W końcu z jego gardła wydostał się cichy syk - Eltar odsłonił kły, naprężył mięśnie i drżąco odchylił głowę do tyłu. Odruchowo wgryzłem się w jego szyję, wiedząc, że za moment dojdę, ale pozwoliłem sobie na przedłużenie tej chwili, czekając, aż młody wampir poczuje się tak samo dobrze jak ja. Mój krótki, ochrypły okrzyk stłumiła jego skóra, bo nie wyjąłem kłów, tylko wgryzłem się mocniej. Eltar rozlał mi się na dłoń ciepłym strumieniem, a ja pieściłem nas jeszcze przez chwilę, rozkoszując się falą uniesienia, która przebiegła przez moje żyły. Potem, stając już pewniej na nogach, władczym gestem kazałem mu zlizać nasienie z moich palców. Elf dyszał jeszcze, ale nie zaprotestował, gdy wsadziłem mu palce do ust. Bezwiednie wykonał polecenie, a ja uśmiechnąłem się po swojemu. Później chwyciłem go za włosy i złapałem zębami jego dolną wargę, i szarpnąłem ją mocno, jakbym mógł go tym sobie zawłaszczyć. Aprobata w jego wzroku tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że spodobała mu się ta gra. Niby rzucał się w łańcuchach, ale przecież to było jedynie na pokaz... Wiedzieliśmy o tym obaj.
*

Arathon uchylił niechętnie jedną powiekę. Oczywiście, nie zobaczył niczego innego poza rozłożystymi koronami drzew i rozgwieżdżonym niebem. Przekręcił się na drugi bok, czując się przy tym dość... niezręcznie.
Popatrzył na plecy Eltara. Elf spał jeszcze. Spał jak dzieciak po ich ostatnim polowaniu. Był zaskakująco ufny, choć wampir dobrze wiedział, że Eltar dostał przed przemianą porządne wojskowe przeszkolenie i wcale nie był tak naiwnym młokosem, za jakiego mogła go mieć większość nieumarłych.
Ale ten sen... To było...
 Och.
Arathon dawno nie miał takich snów. Nie miał ich, odkąd ojciec kazał wynosić mu się z ich rodowego zamku. I doprawdy nie wiedział, co o tym myśleć. Sądził, że z tego wyrósł, ale... Ten elf całkowicie zdruzgotał jego dotychczasowe przekonania.
Obecność tego elfa je zdruzgotała.
I choć przez ostatnią noc był pewien, jak powinien się z nim obchodzić, teraz nie był już pewien niczego.
A to była dopiero ich druga wspólna doba.

2 komentarze:

  1. Zapowiada się naprawdę ciekawie... Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się, że tyłek elfa jest w wielkim niebezpieczeństwie :)

    OdpowiedzUsuń