Witajcie!



Kilka słów o blogu.

1. Komentarze karmią wenę! (Ponaglenia także.)

2. Wszystkie opowiadania są mojego autorstwa.

3. Proszę o nie kopiowanie i nie rozpowszechnianie tekstów bez mojej zgody. Jest to plagiat i będę na to reagował.

4. Nie czerpię korzyści z prowadzenia bloga.

5. Jeśli autor którejś z grafik nie życzy sobie jej upubliczniania, wystarczy, że da znać w komentarzu pod postem, a grafika zostanie usunięta.

6. Jeśli nie zostawiasz opinii, pozostaw proszę ocenę pod przeczytanym opowiadaniem, aby nam wszystkim żyło się łatwiej i przyjemniej, a ja dzięki temu będę wiedział, co należy zmienić lub poprawić.

7. Ankiety są okresowo, na dole strony.

8.Większość bohaterów występujących w poniższych opowiadaniach została zaczerpnięta z istniejących już w popkulturze, rozpoznawalnych postaci. Tworząc fanfiction bądź slash, nie robię tego z powodów komercyjnych. Dziękuję za uwagę.

środa, 16 września 2015

Polowanie - Dragon Age (Zevran)



część 1



Arthar był chyba jedyną osobą, której Zevran nie potrafił podejść. Starał się jak mógł, wypytał już cały obóz Kruków, i wszystko poszło na marne.
Czego by nie zrobił, zawsze kończyło się to tym samym – fiaskiem. Jego szef był po prostu absolutnie niezainteresowany mężczyznami. Co więcej, nie był najwyraźniej zainteresowany również samym seksem. Wcale!
Zevran wrócił do swojego namiotu, pociągnął sobie zdrowo z gwinta i opadł na krzesło, bujając się na tylnych nogach mebla.
Próbował podchodzić mężczyznę już z pół roku, ale ta posępna cholera nie miała żadnego słabego punktu! A on tak go chciał! Był dla niego wyzwaniem. Był niebezpiecznym wyzwaniem. I chyba dlatego Zevran tak bardzo pragnął go zdobyć.
Och, owszem, pieprzył się już chyba z każdym w tym obozie – ale nadal NIE pieprzył się z Artharem, swoim głównym, najbardziej wpływowym przełożonym. Planował to już od dłuższego czasu, od kiedy zobaczył go w jeziorze, kiedy się kąpał. Nie miał wtedy najmniejszych wątpliwości – Kruk był najprzystojniejszym, najlepiej obdarzonym przez naturę mężczyzną, jakiego kiedykolwiek Zevran spotkał.
Tylko co z tego, skoro nadal nie był nim zainteresowany, pomimo wielu spotkań i usilnych prób zwrócenia na siebie uwagi. Starał się jak mógł, ale ani jego urok osobisty, ani ciągłe pakowanie się w kłopoty wcale nie sprawiły, aby przełożony poświęcił mu więcej uwagi.

Zevran pociągnął markotnie nosem. No pięknie. I cały jego wielki plan szlag trafił. Pozostawało mu tylko zapić smutki i zająć czymś bardziej wykonalnym, i to właśnie zamierzał zrobić.
Kiedy opróżnił już połowę zapasów trunku, jakie posiadał, usłyszał jak ktoś go woła z zewnątrz.

 - Czego znowu?... Jestem zajęty! Poprawiam sobie humor, jasne? Nie mam nastroju na...
Poły namiotu uchyliły się na boki, odgarnięte przez opancerzoną rękawicę Arthara.
 - Niesubordynacja, Zevran? - warknął, po czym przystanął w miejscu, patrząc na niego bardzo specyficznym wzrokiem – Zaraz...Czy ty właśnie... piłeś?
Przyłapany na pijaństwie elf, pokręcił przecząco głową. Zrobił to tak raźno, że zsunął się z krzesła przy wtórze bardzo spektakularnego łomotu o ziemię.
Dowódca milczał chwilę, a potem zasłonił dłonią oczy.
 - Udam, że nie zapytałem.
 - Ej. Ej! Szefie! To nie tak, ja tylko... - blondyn próbował podciągnąć się do pionu, ale kiedy tylko usiadł, zakręciło mu się w głowie – To nie jest to co myślisz. - powiedział konspiracyjnym szeptem – To zaplanowany przeze mnie spektakl, aby moi wrogowie sądzili, że jestem absolutnie bezbronny i żebym mógł wtedy... - zamrugał kilkakrotnie, próbując przypomnieć sobie wątek – Hyp! - czknął lekko - Żebym mógł się ich pozbyć. Rozumiesz. Musiałem być... przekonujący.
 - Absolutnie bezbronny? - Arthar uniósł cynicznie jedną brew – Nawet, gdyby cię związać, podejrzewam, że znalazłbyś sposób na kolejne morderstwo. Ale nie po to tu jestem. - wyciągnął do niego ramię i podniósł go, pomagając usadowić się na barłogu, który miał za łóżko – Mam dla ciebie kolejne zadanie, które tym razem...

I dokładnie w tym samym momencie Zevran ściągnął go w dół, na siebie. Oplótł rękami jego kark i popatrzył mu w oczy zupełnie niewinnie, jakby absolutnie tego nie zaplanował.
 - Och! - udał zaskoczenie – Wybacz, musiałem stracić równowagę. Już cię słucham, kontynuuj.
Na wargach mężczyzny wykwitł krzywy uśmiech.
 - Grabisz sobie, Zevran. - powiedział cicho, ale bez zwyczajowego jadu w głosie – Tak więc mówiłem, że...

Zręczne palce elfa błądziły teraz po delikatnej skórze za uszami, po szyi, a potem zaczęły bawić się odkrytym miejscem przy jego obojczykach.
 - Hmh? Tak? - Zevran uniósł na niego wzrok, wcale nie ukrywając, że jest zafascynowany swoimi badaniami – Mów dalej.
Mina Arthara wyrażała teraz coś więcej niż irytację. Zastanawiał się, czy nie wstać.
 - Zevran! - to był głos, który przywracał do porządku – Nie pozwoliłem ci...
Ale wtedy Zevran poruszył pod nim biodrami, i zrobił to bardzo, bardzo zmysłowym gestem – tak zmysłowym, jak tylko elfy potrafiły, a mężczyzna zamknął się dokładnie w tym samym momencie. I ponieważ jego przełożony wcale nie wyglądał, jakby miał zamiar wstawać, zabójca objął go udami, przyciskając do siebie w wyraźnym pragnieniu.
 - Na wszystkie demony świata, ty jesteś kompletnie pijany. - westchnął w końcu brunet, odgarniając mu jasne włosy z twarzy – Kompletnie, totalnie nawalony. Napierdolony w trzy dupy. Powinienem dać ci karę za picie na służbie.
 - To daj. - mruknął Zevran, przymykając oczy, gdy przysunął twarz do jego szyi – Ale to za chwilę, w porządku? Dasz mi co tylko zechcesz, tylko pozwól jeszcze przez moment... - przylgnął wargami do odsłoniętej, pachnącej skóry – pomyśleć sobie, że... mmmm... że cię mam. - wyszeptał.
Właściwie nie zastanawiał się nad słowami. W ogóle nad niczym się nie zastanawiał, gdy Arthar był tak blisko niego.
Poczuł tylko, jak jego ciało nagle się spina i na wszelki wypadek przygotował się na bardzo nieprzyjemne odrzucenie, albo nawet i uderzenie, jednak nic takiego nie miało miejsca. Mężczyzna wziął po prostu kilka głębszych wdechów, i kiedy się w końcu odezwał, był śmiertelnie poważny.

 - To nie było śmieszne, Kruku. Możesz pierdolić się z każdym w tym obozie, ale mnie... nie interesują... dziwki.
Był naprawdę zły.
 - Nie interesują mnie dziwki, nie interesują mnie twoje wyczyny i...Zabieraj te łapy, bo ci je przetrącę!
Och. To zabolało. Nazwanie go dziwką. Było bardzo niesprawiedliwe.
 - Jesteś zazdrosny. - bąknął Zevran, czując jak ostro się zarumienił – O to, że inni mieli mnie przed tobą. Nie jestem dziwką, ty zarozumiały, tępy, nieznośnie przystojny... – urwał i zmarkotniał jeszcze bardziej, zupełnie zapominając o szacunku dla przełożonego – Próbowałem z nimi, żeby nie myśleć o tobie! - wyrzucił nagle w przypływie szczerości – To przez ciebie byłem tak bardzo samotny, żeby zabijać czas z jakimiś miernotami! Mam do siebie szacunek, jasne? I nie, nie każdemu dawałem się pieprzyć!
Puścił go, zacisnął zęby i był gotów wywlec się jakoś z namiotu, byle tylko nie słuchać już tych paskudnych oskarżeń, ale tym razem to mężczyzna ograniczył mu ruchy, wsparłszy się na rekach po obu stronach jego ciała.
 - Gdybyś nie był tak pijany, w życiu bym ci nie uwierzył. - oznajmił powoli, teraz już zupełnie bez złości – Ale skoro pan Zevran Arainai jest we mnie szaleńczo wręcz zakochany, myślę, że mogę pójść mu w tym względzie na rękę.
 - Nie jestem wcale zak... - czknął lekko – No co ty, co ty sobie wyobrażasz, że ja niby...? - nie dokończył, ściągnął jego głowę w dół, i pocałował go z zapamiętaniem, mocniej oplatając przy tym udami – Wcale nie jestem... - dokończył nieco niemrawo, muskając wargami jego policzek – Nie wyobrażaj sobie za wiele.

 - Mh.
Arthar nachylił się bardziej, tym razem do jego ucha.
 - Jeżeli nie jesteś, nie mam tu czego szukać.
Elf zmarszczył brwi , usilnie próbując wybrnąć z sytuacji obronną ręką. Gdyby stracił taką okazję... Nie, chyba by sobie tego nie wybaczył. Ale przecież nie mógł przyznać mu racji. Nie mógł, do diaska!
 - Wcale nie musisz szukać. Już znalazłeś. I chcesz tego. Ho, nie skłamiesz mi teraz, że nie! Robisz się twardy. To nie jest oznaka braku zainteresowania!
 - Powiedziałem ci już. - Arthar wycedził kolejne słowa - Ja. Nienawidzę... Dziwek.
Mężczyzna wyszarpnął się nagle, poprawił ubranie i posłał mu krzywy uśmiech.
 - Daj znać, jeśli zmienisz zadanie. I otrzeźwiejesz. Nie będziemy rozmawiać w ten sposób.
Nie miało znaczenia to, jak bardzo działał na niego zarumieniony elf w tej ponętnie rozchełstanej koszuli i z półsztywnym penisem; nie były ważne jego pełne pragnienia spojrzenie i kształtne wargi rozchylone w wyrazie zupełnego zaskoczenia – tutaj chodziło o zasady.

Wyszedł, nie oglądając się za siebie.
Wyszedł, zanim Zevran zdołał dodać choć słowo.
Chodziło tylko o zasady. Pierdolone, niepotrzebne zasady, stworzone przez jego własną, nieugiętą dumę.

Nie będzie się pieprzył z byle elfem, który ma akurat ochotę. Nie musiał tego robić i nie chciał. Seks bez więzi emocjonalnej nie dawał mu żadnej satysfakcji.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz