część 3
dedykacja dla Vix
~ miesiąc później
Przydusiłem
go do ściany, rozbroiłem, trzasnąłem go w twarz.
- To
był błąd, cholerny błąd, przychodzić do mojego zamku bez
zapowiedzi, psie! – wycedziłem wściekle.
Chwyciłem
szpiega za gardło, gotów rozerwać mu krtań. Zapach strachu
zaatakował moje zmysły niczym narkotyk, adrenalina wzburzyła się
w żyłach, już prawie, prawie go zabiłem... Gdyby nie mój syn,
Alucard.
- Ojcze!
Zostaw go. Zostaw tego człowieka. Jest nieszkodliwy.
Zacisnąłem
zęby, ledwo powstrzymując tlącą się furię.
- Wiesz,
kto go wysłał. Zebrałby informacje i wrócił do nich, a wraz z
jego powrotem mielibyśmy pod bramami całą pierdoloną armię. Nie
mogę. Nie zamierzam...
- Zostaw
go... mnie. - przerwał mi bezczelnie Alucard – Jestem głodny.
Uniosłem
na niego zdziwione spojrzenie. Przez miesiąc pił moją krew,
wzmacniając swoją siłę, i nie wydając się przy tym szczególnie
niezadowolonym. Nie potrzebowaliśmy ludzi, żeby się karmić. Mi
wystarczyła jego krew, bo był dhampirem, a jemu moja, aby
przetrwać. Zauważyłem nagle coś dziwnego. Mój syn patrzył na
tego człowieka w bardzo specyficzny, trudny do udania sposób. Tak,
jakby chciał go... Ale nie, nie zabić, bynajmniej. Jakby
chciał go... wziąć.
- Głodny?
- uniosłem brew – I niby to... chuchro ma ci w tym pomóc?
Szpieg,
młodziak zaledwie, naprawdę był drobnej postury. Ściągnąłem
mu chustę z twarzy i pchnąłem go w kierunku Alucarda.
- Jeśli
jesteś głodny, są lepsze kąski w okolicy.
Chłopak
zatoczył się, padł na kolana, skulił się przed moim synem,
drżąc na całym ciele. Nie powiedział ani słowa, ale ja
wiedziałem. Gdyby nie był w takim szoku, krzyczałby z
przerażenia. Krzyczałby bardzo głośno, bo uśmiechnąłem się,
kiedy go złapałem. Wyszczerzyłem kły, prawie wbiłem mu je w
gardło. Krzyczałby jak opętany, byłem tego pewien.
- Ojcze,
nie jesteśmy zwierzętami. To tylko zbłąkany dzieciak. Jeden
dzieciak nie zwoła nam armii. Popatrz, zobacz jego minę.
Najchętniej zapadłby się pod ziemię. Nie byłoby ci głupio
zabijać czegoś tak żałosnego? Potknie się przy wstawaniu o
własne nogi. Nawet nie ucieknie.
Założyłem
ręce. Tym razem miałem już cyniczny wyraz twarzy.
- Nie
mów mi, że dałeś się nabrać na tę jego niewinność. Alucard.
To jest wróg.
- Wróg,
nie wróg, nie wróci już do domu. Ale zostaw go przy życiu. Chcę
się pobawić. No zobacz, zobacz tylko, jaki uroczy. Nie korci cię
wbić kły w to drobne ciałko? Mnie aż za bardzo. Ma taką
delikatną skórę. Mmmm... Naprawdę, ojcze. To byłoby
marnotrawstwo. - patrzyłem, jak podchodzi do chłopaka, jak unosi
mu twarz, jak wyraźnie oblizuje swoje usta – Nie chcesz się ze
mną pobawić? Chcę, żeby jęczał. Tylko ty potrafisz sprawić,
żeby jęczało się na całe gardło. No, nie daj się prosić...
Chyba, że jesteś o niego zazdrosny... Wtedy... nie będę nalegał.
- w jego głosie pojawiło się wyzwanie, które zirytowało mnie do
reszty.
- Sugerujesz trójkąt? - warknąłem dosadnie, wcale nie będąc
przekonanym, czy faktycznie by mi się to nie spodobało – Ja, ty
i ta mała pierdoła?
Alucard
przyciągnął do siebie chłopaka, uśmiechnął się szeroko,
błysnął białymi kłami. Powiódł palcem po dolnej wardze
pojmanego szpiega, nachylił się odrobinę, wdychając jego zapach.
- Jak
ci na imię, kruszyno? - zapytał całkiem miłym głosem, co w
porównaniu z diabolicznym, głodnym wyrazem twarzy wyglądało
przynajmniej nienaturalnie – Przedstaw się swojemu królowi, może
bardziej mu się spodobasz. Może cię nie zabije. Zawalcz o
to, to dobra rada.
Chłopak
uniósł niepewnie głowę, posłał mi spłoszone spojrzenie i
zerknął na Alucarda, jakby szukał u niego ratunku.
- Jestem
Edwen, panie – wyszeptał niepewnie – Edwen Cuthear.
- ,,Mała
pierdoła” bardziej pasuje – parsknąłem, odwracając się do
nich plecami – Pobaw się, Alucard. Potem masz go zabić. Życzę
powodzenia.
Pobudził
mnie zapach krwi. Nie zdołałem zrobić nawet kroku. Uderzył mnie w
nozdrza, zatrzymując skuteczniej niż zamknięte wrota. Zdałem
sobie sprawę, że też byłem głodny. I to głodny w ten inny,
denerwujący sposób. Potrzebowałem ludzkiej krwi. Uczucia
usidlenia, schwytania zdobyczy. Zawłaszczenia. Musiałem... się
wyżyć. Moje martwe serce ruszyło, zabiło, budząc się ze snu.
Krew.
To było gorsze od narkotyku. Krew i strach stanowiły dla mnie
mieszankę nie do odrzucenia.
Głos
Alucarda popłynął przez plac, ukazując jego rozbawienie. Syn
znał mnie. Znał lepiej, niż tego chciałem. Odwróciłem się,
zobaczyłem na ziemi czerwone krople, i już wiedziałem, że mu nie
odmówię.
Młodzik
miał ciętą ranę na przedramieniu, a mój syn właśnie przesuwał
po niej językiem, przymykając w niemym upojeniu oczy. Zdenerwował
mnie tym. Wręcz wkurwił. Ostro.
Podszedłem
do nich, chwyciłem go za przód srebrnych szat i pocałowałem
zaborczo w usta, zbierając z nich resztkę czerwieni.
- Będziesz
mnie podjudzał, co? Mnie, swojego króla? Och, Alucard, chyba coś
ci się pomyliło. Bardzo ci się pomyliło, jeśli sądzisz, że
możesz...!
Nagle
się zaciąłem, kiedy odpowiedział równie zaborczym pocałunkiem,
dzieląc się zabraną chłopakowi krwią. Uchylił powieki, oblizał
usta i uśmiechnął się lubieżnie.
- Ja
dbam o swojego króla, to jest istotna różnica. Dbam,
Draculo. I martwię się. To źle, że chcę, żeby było ci dobrze?
Przyda ci się nowy posiłek. I odrobina rozrywki. Ostatnio byłeś
strasznie ponury – chwycił chłopaka za tył kurtki, pociągnął
do siebie jak szmacianą laleczkę. Bardzo powoli pokazał mi jego
twarz, pozwalając się dokładnie przyjrzeć. I rzeczywiście,
chłopak naprawdę był niczego sobie. Jakoś nie zwróciłem na to
uwagi, bo przez myśl mi nie przeszło, żeby interesować się w
taki sposób kimś innym, kiedy miałem Alucarda.
- Jest
ładny. - oznajmił cicho – Ładny, i w twoim typie. Drobna buźka,
niebieskie oczy, wcielenie niewinności, gdyby coś takiego w ogóle
istniało. Wręcz dziewczęcy z tymi małymi ramionkami i
przestraszoną miną. Nie chciałbyś go zerżnąć, gdyby mnie
tutaj nie było? Zakładam, że byłby świetną suką. Idealny do
szkolenia. Ale jeśli nie chcesz... - przysunął pazury do jego
gardła – Jeśli nie chcesz, nie straszmy go bardziej. Jeszcze
chwila, a zejdzie na zawał.
Westchnąłem
ciężko. Odsunąłem jego dłoń, pogładziłem go czule po
policzku.
- Skarbie,
wystarczy. Przekonałeś mnie. Dołączę do was nad ranem. Może
rzeczywiście przyda nam się więcej rozrywki.
Mina
dzieciaka była teraz bezcenna. Chyba żałował, że jednak go nie
zabiliśmy. Jego nagłe słowa tylko utwierdziły mnie w tym
przekonaniu.
- Nie,
nie, błagam! To jakieś nieporozumienie. Ja nie jestem... Taki. Nie
chcę. Proszę, to tylko żart, prawda? Nie zrobicie czegoś
takiego? Nie chcę! Wolę zgi...!
Trzasnąłem
go w twarz ponownie.
- Zginiesz
- wycedziłem – Jak ci na to pozwolę, psie.
Alucard
tylko uśmiechnął się szeroko.
- Czyli
raczej nieprędko – dodał wyjątkowo wrednie, obserwując jak
chłopak drży ze strachu – A nawet jeśli, to śmierć wcale cię
nie wybawi. Tak to bywa z nieproszonymi gośćmi. Znikają bez
śladu. Bywa, to samo życie.
Życie
nie było jednak w naszym przypadku najlepszym określeniem.
Obaj
byliśmy przecież martwymi potworami.
Będzie coś jeszcze z tym paringiem?
OdpowiedzUsuńBędzie jeszcze jedna część :3
UsuńNa imperatyw, to jest świetne! Znalezienie takiej perełki jak Twój blog jest nad wyraz trudne, jestem zachwycona tym znaleziskiem. Tak wspaniale opisujesz... no, dosłownie wszystko, zwłaszcza emocje, aż brak mi słów! Wszystkie Twoje opowiadania są takie wciągające, że... Rety, ja chyba nie napiszę konstruktywnego komentarza, za dużo zachwytu, przepraszam. :"D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnej części... no, w sumie to każdego opowiadania, bo co tu dużo mówić, z tych nowszych na stronie głównej to chyba tego z Zevranem, nie wiem nawet do końca czemu. To zakończenie jest takie... No jak można w takim momencie zostawiać ludzi w niepewności, jak? To okrutne! Oddałabym swój ostatni kawałek szarlotki, żeby się dowiedzieć, co takiego drogi Kruk zrobi jak wytrzeźwieje. xD
Jesteś super. Hiper super.
Serio.
Super.
Losy Zevrana rozstrzygną się całkiem niedługo, mogę to obiecać :3 Zwykle zaznaczam na blogu, nad jakimi opowiadaniami aktualnie pracuję, żeby czytelnicy mieli wgląd w postępy dalszych historii. Dziękuję za tak entuzjastyczną recenzję, mam teraz motywację, aby pisać dalej. Moja wena została skutecznie dokarmiona <3
UsuńBardzo dobrze się czyta. Kiedy następna część?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie wyjdzie w przyszłym tygodniu ;)
Usuń