Witajcie!



Kilka słów o blogu.

1. Komentarze karmią wenę! (Ponaglenia także.)

2. Wszystkie opowiadania są mojego autorstwa.

3. Proszę o nie kopiowanie i nie rozpowszechnianie tekstów bez mojej zgody. Jest to plagiat i będę na to reagował.

4. Nie czerpię korzyści z prowadzenia bloga.

5. Jeśli autor którejś z grafik nie życzy sobie jej upubliczniania, wystarczy, że da znać w komentarzu pod postem, a grafika zostanie usunięta.

6. Jeśli nie zostawiasz opinii, pozostaw proszę ocenę pod przeczytanym opowiadaniem, aby nam wszystkim żyło się łatwiej i przyjemniej, a ja dzięki temu będę wiedział, co należy zmienić lub poprawić.

7. Ankiety są okresowo, na dole strony.

8.Większość bohaterów występujących w poniższych opowiadaniach została zaczerpnięta z istniejących już w popkulturze, rozpoznawalnych postaci. Tworząc fanfiction bądź slash, nie robię tego z powodów komercyjnych. Dziękuję za uwagę.

środa, 16 września 2015

Dracula & Alucard - Sidła głodu (Castlevania 2, slash)




część 3
dedykacja dla Vix

~ miesiąc później

Przydusiłem go do ściany, rozbroiłem, trzasnąłem go w twarz.
 - To był błąd, cholerny błąd, przychodzić do mojego zamku bez zapowiedzi, psie! – wycedziłem wściekle.

Chwyciłem szpiega za gardło, gotów rozerwać mu krtań. Zapach strachu zaatakował moje zmysły niczym narkotyk, adrenalina wzburzyła się w żyłach, już prawie, prawie go zabiłem... Gdyby nie mój syn, Alucard.
 - Ojcze! Zostaw go. Zostaw tego człowieka. Jest nieszkodliwy.
Zacisnąłem zęby, ledwo powstrzymując tlącą się furię.
 - Wiesz, kto go wysłał. Zebrałby informacje i wrócił do nich, a wraz z jego powrotem mielibyśmy pod bramami całą pierdoloną armię. Nie mogę. Nie zamierzam...
 - Zostaw go... mnie. - przerwał mi bezczelnie Alucard – Jestem głodny.

Uniosłem na niego zdziwione spojrzenie. Przez miesiąc pił moją krew, wzmacniając swoją siłę, i nie wydając się przy tym szczególnie niezadowolonym. Nie potrzebowaliśmy ludzi, żeby się karmić. Mi wystarczyła jego krew, bo był dhampirem, a jemu moja, aby przetrwać. Zauważyłem nagle coś dziwnego. Mój syn patrzył na tego człowieka w bardzo specyficzny, trudny do udania sposób. Tak, jakby chciał go... Ale nie, nie zabić, bynajmniej. Jakby chciał go... wziąć.
 - Głodny? - uniosłem brew – I niby to... chuchro ma ci w tym pomóc?
Szpieg, młodziak zaledwie, naprawdę był drobnej postury. Ściągnąłem mu chustę z twarzy i pchnąłem go w kierunku Alucarda.
 - Jeśli jesteś głodny, są lepsze kąski w okolicy.
Chłopak zatoczył się, padł na kolana, skulił się przed moim synem, drżąc na całym ciele. Nie powiedział ani słowa, ale ja wiedziałem. Gdyby nie był w takim szoku, krzyczałby z przerażenia. Krzyczałby bardzo głośno, bo uśmiechnąłem się, kiedy go złapałem. Wyszczerzyłem kły, prawie wbiłem mu je w gardło. Krzyczałby jak opętany, byłem tego pewien.
 - Ojcze, nie jesteśmy zwierzętami. To tylko zbłąkany dzieciak. Jeden dzieciak nie zwoła nam armii. Popatrz, zobacz jego minę. Najchętniej zapadłby się pod ziemię. Nie byłoby ci głupio zabijać czegoś tak żałosnego? Potknie się przy wstawaniu o własne nogi. Nawet nie ucieknie.

Założyłem ręce. Tym razem miałem już cyniczny wyraz twarzy.
 - Nie mów mi, że dałeś się nabrać na tę jego niewinność. Alucard. To jest wróg.
 - Wróg, nie wróg, nie wróci już do domu. Ale zostaw go przy życiu. Chcę się pobawić. No zobacz, zobacz tylko, jaki uroczy. Nie korci cię wbić kły w to drobne ciałko? Mnie aż za bardzo. Ma taką delikatną skórę. Mmmm... Naprawdę, ojcze. To byłoby marnotrawstwo. - patrzyłem, jak podchodzi do chłopaka, jak unosi mu twarz, jak wyraźnie oblizuje swoje usta – Nie chcesz się ze mną pobawić? Chcę, żeby jęczał. Tylko ty potrafisz sprawić, żeby jęczało się na całe gardło. No, nie daj się prosić... Chyba, że jesteś o niego zazdrosny... Wtedy... nie będę nalegał. - w jego głosie pojawiło się wyzwanie, które zirytowało mnie do reszty.
 -  Sugerujesz trójkąt? - warknąłem dosadnie, wcale nie będąc przekonanym, czy faktycznie by mi się to nie spodobało – Ja, ty i ta mała pierdoła?
Alucard przyciągnął do siebie chłopaka, uśmiechnął się szeroko, błysnął białymi kłami. Powiódł palcem po dolnej wardze pojmanego szpiega, nachylił się odrobinę, wdychając jego zapach.
 - Jak ci na imię, kruszyno? - zapytał całkiem miłym głosem, co w porównaniu z diabolicznym, głodnym wyrazem twarzy wyglądało przynajmniej nienaturalnie – Przedstaw się swojemu królowi, może bardziej mu się spodobasz. Może cię nie zabije. Zawalcz o to, to dobra rada.

Chłopak uniósł niepewnie głowę, posłał mi spłoszone spojrzenie i zerknął na Alucarda, jakby szukał u niego ratunku.
 - Jestem Edwen, panie – wyszeptał niepewnie – Edwen Cuthear.
 - ,,Mała pierdoła” bardziej pasuje – parsknąłem, odwracając się do nich plecami – Pobaw się, Alucard. Potem masz go zabić. Życzę powodzenia.

Pobudził mnie zapach krwi. Nie zdołałem zrobić nawet kroku. Uderzył mnie w nozdrza, zatrzymując skuteczniej niż zamknięte wrota. Zdałem sobie sprawę, że też byłem głodny. I to głodny w ten inny, denerwujący sposób. Potrzebowałem ludzkiej krwi. Uczucia usidlenia, schwytania zdobyczy. Zawłaszczenia. Musiałem... się wyżyć. Moje martwe serce ruszyło, zabiło, budząc się ze snu.
Krew. To było gorsze od narkotyku. Krew i strach stanowiły dla mnie mieszankę nie do odrzucenia.

 - Może jednak?
Głos Alucarda popłynął przez plac, ukazując jego rozbawienie. Syn znał mnie. Znał lepiej, niż tego chciałem. Odwróciłem się, zobaczyłem na ziemi czerwone krople, i już wiedziałem, że mu nie odmówię.
Młodzik miał ciętą ranę na przedramieniu, a mój syn właśnie przesuwał po niej językiem, przymykając w niemym upojeniu oczy. Zdenerwował mnie tym. Wręcz wkurwił. Ostro.

Podszedłem do nich, chwyciłem go za przód srebrnych szat i pocałowałem zaborczo w usta, zbierając z nich resztkę czerwieni.
 - Będziesz mnie podjudzał, co? Mnie, swojego króla? Och, Alucard, chyba coś ci się pomyliło. Bardzo ci się pomyliło, jeśli sądzisz, że możesz...!
Nagle się zaciąłem, kiedy odpowiedział równie zaborczym pocałunkiem, dzieląc się zabraną chłopakowi krwią. Uchylił powieki, oblizał usta i uśmiechnął się lubieżnie.
 - Ja dbam o swojego króla, to jest istotna różnica. Dbam, Draculo. I martwię się. To źle, że chcę, żeby było ci dobrze? Przyda ci się nowy posiłek. I odrobina rozrywki. Ostatnio byłeś strasznie ponury – chwycił chłopaka za tył kurtki, pociągnął do siebie jak szmacianą laleczkę. Bardzo powoli pokazał mi jego twarz, pozwalając się dokładnie przyjrzeć. I rzeczywiście, chłopak naprawdę był niczego sobie. Jakoś nie zwróciłem na to uwagi, bo przez myśl mi nie przeszło, żeby interesować się w taki sposób kimś innym, kiedy miałem Alucarda.

 - Jest ładny. - oznajmił cicho – Ładny, i w twoim typie. Drobna buźka, niebieskie oczy, wcielenie niewinności, gdyby coś takiego w ogóle istniało. Wręcz dziewczęcy z tymi małymi ramionkami i przestraszoną miną. Nie chciałbyś go zerżnąć, gdyby mnie tutaj nie było? Zakładam, że byłby świetną suką. Idealny do szkolenia. Ale jeśli nie chcesz... - przysunął pazury do jego gardła – Jeśli nie chcesz, nie straszmy go bardziej. Jeszcze chwila, a zejdzie na zawał.

Westchnąłem ciężko. Odsunąłem jego dłoń, pogładziłem go czule po policzku.
 - Skarbie, wystarczy. Przekonałeś mnie. Dołączę do was nad ranem. Może rzeczywiście przyda nam się więcej rozrywki.
Mina dzieciaka była teraz bezcenna. Chyba żałował, że jednak go nie zabiliśmy. Jego nagłe słowa tylko utwierdziły mnie w tym przekonaniu.
 - Nie, nie, błagam! To jakieś nieporozumienie. Ja nie jestem... Taki. Nie chcę. Proszę, to tylko żart, prawda? Nie zrobicie czegoś takiego? Nie chcę! Wolę zgi...!
Trzasnąłem go w twarz ponownie.
 - Zginiesz - wycedziłem – Jak ci na to pozwolę, psie.

  Alucard tylko uśmiechnął się szeroko.
 - Czyli raczej nieprędko – dodał wyjątkowo wrednie, obserwując jak chłopak drży ze strachu – A nawet jeśli, to śmierć wcale cię nie wybawi. Tak to bywa z nieproszonymi gośćmi. Znikają bez śladu. Bywa, to samo życie.

Życie nie było jednak w naszym przypadku najlepszym określeniem.
Obaj byliśmy przecież martwymi potworami.

6 komentarzy:

  1. Będzie coś jeszcze z tym paringiem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Na imperatyw, to jest świetne! Znalezienie takiej perełki jak Twój blog jest nad wyraz trudne, jestem zachwycona tym znaleziskiem. Tak wspaniale opisujesz... no, dosłownie wszystko, zwłaszcza emocje, aż brak mi słów! Wszystkie Twoje opowiadania są takie wciągające, że... Rety, ja chyba nie napiszę konstruktywnego komentarza, za dużo zachwytu, przepraszam. :"D
    Nie mogę się doczekać następnej części... no, w sumie to każdego opowiadania, bo co tu dużo mówić, z tych nowszych na stronie głównej to chyba tego z Zevranem, nie wiem nawet do końca czemu. To zakończenie jest takie... No jak można w takim momencie zostawiać ludzi w niepewności, jak? To okrutne! Oddałabym swój ostatni kawałek szarlotki, żeby się dowiedzieć, co takiego drogi Kruk zrobi jak wytrzeźwieje. xD
    Jesteś super. Hiper super.
    Serio.
    Super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Losy Zevrana rozstrzygną się całkiem niedługo, mogę to obiecać :3 Zwykle zaznaczam na blogu, nad jakimi opowiadaniami aktualnie pracuję, żeby czytelnicy mieli wgląd w postępy dalszych historii. Dziękuję za tak entuzjastyczną recenzję, mam teraz motywację, aby pisać dalej. Moja wena została skutecznie dokarmiona <3

      Usuń
  3. Bardzo dobrze się czyta. Kiedy następna część?

    OdpowiedzUsuń